poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział 2.

-Nigdy tak o tym nie my..-nie dane było mi skończyć do sali wtargnął mój tata.
-Co tu się dzieje, oszalałaś, co tu robisz ,co to za chłopak?! Zresztą co ty mnie interesujesz zabiorę cię do domu i rób co chcesz.-machnął na mnie obojętnie ręką. Było mi tak wstyd przed Justinem. Spojrzałam na niego jego pięści, były zaciśnięte. Podszedł do Ojca i stanął w nim twarzą w twarz.
-Niech się pan nie martwi Samanta nie będzie już Panu zawracać głowy ,skoro tak panu zależy, mogę to załatwić i już nigdy jej pan nie zobaczy.-mój ojciec wygadał na wkurzonego ,ale po chwili się uśmiechną wiedziałam ,że powie coś bolesnego dla mnie.
-Okey weź ją sobie ,nie wiem co w niej widzisz ,ale mogę ci nawet dopłacić.-po tych słowach wyszedł ,a ja schowałam twarz w kolana i płakałam. Jus usiadł obok mnie i mocno przytulił. Siedzieliśmy tak dobre parę chwil.
-Cicho.-uspokajał mnie gładząc moje plecy.-Chodź pojedziemy po twoje rzeczy i pojedziemy do mnie.-przytaknęłam nie miałam siły się z nim kłócić i tak nie miałam gdzie się podziać. Zabrał moją torbę chwycił moją dłoń. O dziwo na zewnątrz nie było paparazzi. Justin dzwonił do kogoś i po chwilce przyjechał na moje oko ,bardzo drogi wóz. Wysiadł z niego znany mi z internetu Chris. Podszedł uśmiechając się ,kiedy spojrzał na moją dłoń ,uśmiech znikną z jego twarzy. Patrzył na nią stojąc obok Justina ,który szturchnął go łokciem.
-Emm?-pomachał głową ,aby się wybudzić z obecnego transu.-Jestem Chris.-podał mi rękę z lekkim zmieszaniem.
-Samanta.-także podałam mu dłoń.
-Okey. Odwiozę cię Chris z powrotem i pojadę dalej z Sam.-powiedział pewnie Jus. Nie mieliśmy nic przeciwko. Chris właśnie miał wsiąść na miejsce kierowcy ,ale uprzedził go Jus.-Nie przyzwyczajaj się do mojego samochodu.-dał nacisk na „mojego”. Z fochem wsiadł do tyłu ,bo ja już siedziałam na miejscu pasażera. Jechaliśmy w ciszy. Byłam już nią zdenerwowana. Włączyłam radio leciała Ariana The Way. Odstawiliśmy Chrisa i podałam Justinowi adres. W samochodzie zabrzmiała piosenka Baby. Chwyciłam e-fajkę z kieszeni i zaczęłam śpiewać. Mój towarzysz śpiewał razem ze mną ,ale kiedy na mnie spojrzał gwałtownie przybrał zły wyraz twarzy.
-Palisz?-miał zabijający wzrok , nie wiedziałam go jeszcze od tej strony. Przyznam ,że się go bałam to było spojrzenie jakim patrzył na mnie tata ,kiedy popchnęłam Cat i upadła ,tylko wtedy mnie jeszcze uderzył. W mojej głowie pojawił się obraz jak Justin uderza mnie w twarz. Odsunęłam się od niego ,a mój oddech stał się ciężki i szybki. Co mnie w ogóle pokusiło ,aby wsiadać, w sumie to obcym facetem ,do samochodu? Moje źrenice się rozszerzyły i nie mogłam wydusić z siebie ani jednego pieprzonego słowa. Patrzyłam na jego oczy ,które teraz mówiły „Przepraszam. Nie wiedziałem ,że tak się wystraszysz”przytulił mnie i wstał z miejsca otwierając mi drzwi. Przytuliłam go jak najmocniej mogłam i nie chciałam już nigdy puścić ,a czemu?Po pierwsze uratował mi życie ,dwa kocham go , trzy bo przy nim czuję się bezpieczna jak przy nikim on jeden, mnie nie nienawidzi. Rozejrzałam się dookoła i zorientowałam się ,że stoimy pod moim domem. Spojrzałam nerwowo w stronę drzwi. Wyszedł z nich mój Ojciec. Uśmiechną się. Wiedziałam ,że mnie dobije miałam odejść ,ale mój przyjaciel (chyba mogę tak o nim mówić) złapał mnie za rękę i podeszliśmy do mojego Ojca ,który wciąż się uśmiechał.
-Już masz jej dość i się rozmyśliłeś pedale?-zrobił chamską minę szczeniaczka. Czułam jak Jus się napina i chce powiedzieć w jego stronę coś obraźliwego wiedziałam ,że to tylko pogorszy sytuacje. Ścisnęłam jego dłoń prosząc ,aby tego nie robił. Pogładził moją kciukiem dając mi znak ,że wie co robi. Dałam mu działać.
-Chcę panu zaproponować propozycję.-mój ojciec się uśmiechną.
-Co ,ty małoletni gnojek możesz mi zaoferować oprócz pieniędzy?-prychnął. O dziwo Justin się zaśmiał.
-Wiem co pan robi i myślę ,że to się nie spodoba policji. Chyba ,że jeszcze lepiej ogłoszę na cały świat ,że sprzedaje pan narkotyki i daje dupy na prawo i lewo.-zatkało mnie skąd Justin to wiedział. Myślałam ,że nie wychodzi to poza mój dom. Ale jednak skądś się dowiedział i już tego nie cofnę. Puściłam dłoń Justina i zakryłam twarz dłońmi. Przed moimi oczami znalazł się obraz ,o którym chciałam zapomnieć i już nigdy go nie wspominać.
Wracałam właśnie od mojej koleżanki. Ostatniej jaką miałam ,ale teraz się wyprowadziła i straciła ze mną kontakt. Otworzyłam drzwi ,a na kanapie siedział mój ojciec z nagą kobietą. Podszedł do mnie zaczął szarpać moje włosy. Tak bił 8-letnią dziewczynkę.
-Jeśli powiesz o tym komuś to się zabiję! Rozumiesz?!-skinęłam i pobiegłam do pokoju. Słyszałam tylko jego krzyki i śmiech tej dziwki. Tylko ja wiem jaki tak naprawdę jest tata. Nie mówiłam o tym nikomu ,bo wiem jaki to ból ,wiedzieć. Postanowiłam oszczędzić im bólu .
Stałam tak chwilę otulona przez Justina. Gładził moje włosy i plecy szepcząc mi do ucha coś w stylu „damy rade ,ale musisz wziąć się w garść”.
-Nie wiem czemu tak ci na niej zależy ,ale nie chcę ryzykować ,wiec stoi. Weź sobie tą szmatę i nie pokazujcie się tu więcej.-Jus przestał mnie przytulać. Wszedł do środka ,a zanim ja i Ojciec. Kiedy drzwi zostały zamknięte ,chwycił mojego ojca za szmaty i przyparł do ściany.
-Jeszcze raz ją obrazisz, dotkniesz ,chociażby spojrzysz zabiję cię.-wysyczał. Mój ojciec to zignorował. Odsunął ręce Justina na bok i poszedł do salonu.
-Iść z tobą po rzeczy?-chwycił moje dłonie. Pokręciłam głową. Przytaknął ,a ja pobiegłam na górę. Spakowałam ciuchy ,laptopa .różne ładowarki i słuchawki, kosmetyki i biżuterię. Zatrzymałam się przy półce ze zdjęciami od mojej siostry. Podarowała mi ją kiedy miałyśmy 11-9 lat. Byłyśmy wtedy nierozłączne , potem coś się stało zerwała z chłopakiem ,z którym byłą 2 lata i wyżywała się na mnie. Postanowiłam je wziąć potem spakowałam książki i inne znów spojrzałam na półkę i sięgnęłam po zdjęcie całej naszej rodziny kiedy byliśmy szczęśliwi. Cat się właśnie urodziła tata trzymał mnie z uśmiechem ,moja siostra była na rękach u mamy i patrzyła na mnie z zaciekawieniem ja krzyczałam w niebo głosy. Na obrazek spadła wielka łza. Znów płakałam nie wiem ,który raz dzisiaj. Płacz przerodził się w ryk.
-Kurwa czemu ja?!-krzyknęłam rzucając fotografią o ścianę powodując ,potłuczone szkło leżące wszędzie. Upadłam na kolana zakrywając twarz dłońmi. Nie wiem kiedy ,ktoś oczywiście wiadomo kto, podniósł mnie i przytulił do siebie.

-Choć. Zostawimy przeszłość i zaczniemy od nowa poznamy się.-odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam. Zabrałam jeszcze parę drobiazgów i poszliśmy tak po prostu zostawiłam to za sobą. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego ,że przeszłość będzie się ciągnąć za mną w nieskończoność ,ale czemu by nie spróbować żyć na nowo. Może to właśnie moja szansa na normalne życie.
_____________
No hej! Naprawdę akcja nabiera tępa. Po tych zdarzeniach mam dużo możliwości do sytuacji i miejsc ,więc może być ciekawie. :) Oczywiście nie zapomniałam o cytacie :

Wyobraź sobie ból tak wielki, że rozrywa cię od środka, ale ty nie możesz pozwolić by ktokolwiek zobaczył, że cierpisz. Szybka i bardzo nagła zmiana z płaczu w uśmiech najpierw sprawia nie lada kłopot, później jednak sama zaczynasz wierzyć w ten uśmiech i zapominasz o bólu. Niestety on zawsze zajdzie sposób by o sobie przypomnieć. Mam racje? Kocham moich przyjaciół. Pozwalają mi zapomnieć. Nawet jeśli na moment, to zawsze było coś. Czas, który z nimi spędzałam był jak opatrunek..
Który później brutalnie zrywano z rany i zaczynałam krwawić na nowo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz